środa, 7 listopada 2012

Koniunktura emocjonalna

Podobno jestem skuteczna. Tak moją asertywność i perfidnie cierpki charakter określił kolega z pracy.

W pracy muszę być oschła i konkretna, nie mogę okazać słabości, nie na moim stanowisku. Podobno boją się moich maili i pretensjonalnego tonu. Sąsiadka z naprzeciwka mówi: "- Znów to robisz!" "- Ale co?"
Mój dobry kolega, nazwijmy go Karol, usilnie twierdzi, że jestem nieugięta, konsekwentna, mam twardy charakter, nic nie jest w stanie mnie złamać i zawsze dopnę swego. Moze jednak jestem dobrą aktorką? Bo to, w jaki sposób postrzegają mnie inni, m.in. Karol, a jak w istocie wątłą i słabą psychicznie osóbką jestem rozjeżdża się o 180 stopni.
Piszę sobie tu o zmianach, wyborach, pozytywnym nastawieniu, celach i Wszystkim Możliwym. Przekonując, że to najwłaściwszy kierunek. Tymczasem Pani Wątpliwość i Pan Dołek Emocjonalny wpadli z wizytą. Pogadać, czy co? Dawno ich nie było... Moze przynajmniej fizyczny biorytm pracuje na najwyższych obrotach... Jakoś przestało mi się chcieć wierzyć, że coś mogę zmienić w tym moim małym wszechświecie. Jakoś brak mi nagle motywacji, wsparcia, otuchy. Brak pokoju relaksu, w którym ktoś by pomasowal mi stopy i zapewnił, że jestem silna i uparta i dam radę. Wiem, że jak się teraz poddam, to będę tak już robić do końca życia. Będę pluć w klawiaturę twierdząc, że tak już musi być, a w przypływie emocji próbować coś zmienić, żeby potem znowu dojść do punktu wyjścia, marazmu i bezradności. Muszę poszukać Pana Entuzjazmu i Pani Motywacji, na pewno schowali się gdzieś pod łóżkiem. Albo wyszli na spacer natchnąć innego desperata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz